Nina, mówił na Falun
Ja byłam radośnie w górach. Wróciłam wczoraj, dzisiaj akcja chorągwi. Moje pięty cierpią (dawno, naprawdę DAWNO mnie tak trekkingi nie zjechały - normalnie niczym rasowe glany, a nawet bardziej).
No i zeszłam ciut wcześniej niż planowałam (miałam wczoraj, ale jakieś 3-4 h później), bo kolega skręcił kostkę. I tak:
1. Doszłam do wniosku (sama), że jak mi przychodzi do głowy "kup altacet" w aptece, to należy go kupić. Nawet, jak się nie ma kasy
2. Z drugim kolegą* stwierdziliśmy, że chyba wykańczamy na wycieczkach wielodniowych trzecią osobę (w grudniu moją koleżankę ze studiów z czasów UJ, teraz ta kostka, również u studenta pielęgniarstwa z UJ, który ze mną studiował)
*Byliśmy w 3 osoby - ja, chłopak, z którym zazwyczaj jeżdżę w góry i właśnie kolega z UJ
No i stwierdziłam, że jak Ci lekarz zleca żelazo - wykupujesz receptę, bo potem zamieniasz się w powolną kulkę, która spowalnia grupę i szlak Cię trafia, że idziesz tak wolno i nie masz siły na szybszy marsz