Alestormy cenię za to, że ich muzyka przepełniona jest pozytywną energią i jak się jej słucha to nie trudno o "banana" na twarzy.
Ale muszę przyznać, że kiedy zobaczyłem na ich ostatnim koncercie, że w merchu mają tylko płytę "Sunset.." to poczułem lekkie rozczarowanie. Płyta jest ok, ale w porównaniu do poprzednich jest IMHO słabsza. Tak jak wspominaliście nie ma kawałków, które od razu sprawiają wrażenie "WOW, świetny". Ale żeby nie było "Walk the plank" jest bardzo fajnym otwarciem, potem "Drink" wpada w ucho, 1741 i Hangover też są bardzo fajne ale reszta mnie osobiście nie powala. Są utwory takie jak "wooden leg" czy "magnetic north", które mimo że żywiołowe to są ich wadą jest powtarzanie praktycznie w kółko tego samego (przy magnetic north miałem wrażenie, że słucham szóstoklasistę/gimnazjalistę, który dowiedział się na geografii czy fizyce, że istnieje coś takiego jak północ magnetyczna i że to nie jest to samo co północ geograficzna(!) i "Mamo, mamo posłuchaj to jest takie fajne i ekscytujące", że cały czas w kółko trzeba to "Magnetic North" powtarzać).
Niemniej, płytę nabyłem i nie żałuję, chociaż wolałbym jakieś poprzednie