Nina obudziła się jak zwykle o 7 rano. Po raz kolejny noc spędziła bardzo intensywnie. Kawa była jedynym napojem mogącym postawić ją całkowicie na nogi. I znowu to błędne koło: żeby stanąć na nogi, trzeba napić się kawy, a żeby napić się kawy, trzeba najpierw zwlec się z wyra, czyli... stanąć na nogi.W końcu musiało wygrać, co nieuchronne. Po ostrożnym wysunięciu stopy spod kołdry wstała z łóżka i poczłapała w stronę kuchni. Cel: ekspres do kawy.
Niebo nad miastem zaciągnięte było ołowianymi chmurami. Od wczoraj wieczora padało. Pamiętała jak przez mglę wczorajszy rajd po knajpach. Jak zwykle przesadziła z piciem ścigając się z Connorem o palmę pierwszeństwa w zaimprowizowanych zawodach w piciu z gwinta na czas. Przegrała sromotnie a skutki zawodów eksplodowały bólem pod czaszką i mdłościami. Idąc do kuchni wdepnęła bosą stopa w kałużę lepkich rzygowin.
- Motyla Noga!- zaklęła brzydko. Oparła się o ścianę, zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.
-Śnieeeeeeeguuuuuuu! - ryknęła z wściekłością.
-Ep...glhreee...go... upm...bleeeeeeee... cesz? - odpowiedział jej zachrypnięty głos z nieokreślonego miejsca w mieszkaniu.
- Skąd Ty się tu zjawiłeś w ogóle?! I czemu obrzygałeś mi mieszkanie?!?!
- Po pierwsze, to jesteś u mnie, w Policach. Po drugie, nie ja rzygałem. Po trzecie, usiądź wygodnie, bo to będzie ciekawa historia...
Coś było nie tak. Ten czysty, wyraźny głos w żaden sposób nie mógł się wydobywać z charczącego i dyszącego bezwładnego cielska, z długimi włosami i krótką bródką upapranymi w wymiocinach, które ktoś miłosiernie ułożył (cielsko, nie wymiociny) w pozycji bocznej ustalonej, zapobiegając szybkiemu dołączeniu przyjaciela do "klubu 27" w sposób, w jaki tam niegdyś trafili Sean McCabe i Jimi Hendrix.
- Tylko spokojnie...nie dam się zwariować..... tak jestem z Batalionu, stać mnie na to,aby spontanicznie wsiąść w pociąg i wyjechać na jakiś zlot, ale DO STU PIORUNÓW!!! nie z dzień, kiedy mam rozmowę o pracę i ubiegam się o stanowisko redaktor naczelnej w gazecie o zjawiskach paranormalnych - pomyślała spanikowana Nina - Śnieeeeeegu !!! natychmiast masz mi wytłumaczyć skąd się u Ciebie wzięłam, tylko szybko zwięźle i na temat....
Wielkie cielsko spoczywające do tej pory w drugim pokoju,leniwie wywlokło się ze swej jaskini....
- UAAAAAAAAAAAA!!!!! - Śniegu ziewnął głośno jak nigdy... - No ok.. ale krótko nie bdzie... Pamiętasz batalionowe spotkanie przez skype sprzed trzech dni?