Pierwsza myśl tego rodzaju zaświtała mi, kiedy w sobotę usłyszałem wypowiadającego się Tommy'ego i byłem pod wrażeniem barwy i głębi jego głosu. Później, kiedy wspólnie z Mati, Niną, Miri i Łukaszem upajaliśmy się pięknem nadwiślańskich widoków (między innymi), miałem okazję posłuchać coverów Abby w jego aranżacji i byłem pod dużym wrażeniem - potrafi zaśpiewać nisko, wysoko, miękko, agresywnie - ogromny talent i duże umiejętności wokalne. Wtedy też zaczęliśmy trochę rozmawiać, czy Sabaton nie dąży do bezbolesnej zmiany za mikrofonem.
Idźmy dalej: niewątpliwe zalety Jockego:
1. Siła i barwa głosu - tego potężnego, chrapliwego basu nie da się pomylić z czymkolwiek innym;
2. Charyzma sceniczna - jest jednym z najlepszych frontmanów, jakich do tej pory widziałem.
3. Jest nierozerwalnie związany z zespołem, jego odejście oznaczałoby, że Sabaton stałby się własnym cover-bandem.
Wady:
1. Brak skali głosowej - operuje w ściśle ograniczonych partiach;
2. Ograniczone umiejętności - potrafi zaśpiewać tylko proste melodie;
3. Grzech główny - absolutny brak rozwoju wokalnego, co siłą rzeczy stopuje cały zespół.
Wyobraźmy sobie, że zespół robi roszadę, stawia Tommy'ego za mikrofonem, a Jockego za klawiszami. Jocke zostałby w zespole, grupa zyskałaby wokalistę, który świetnie poradziłby sobie z repertuarem Sabaton i mogłaby zacząć grać inaczej niż do tej pory. Wreszcie - na scenie pojawiłby się tak wymarzony przeze mnie klawiszowiec. Nie oszukujmy się - partie klawiszowe z playbacku bardzo poważnie ograniczają możliwości koncertowe zespołu, który jest w stanie tylko odbębnić wersję studyjną utworu, bez zaimprowizowania i dodania czegokolwiek od siebie.
Reasumując, plusy proponowanego rozwiązania zdecydowanie przeważyłyby nad minusami. Zresztą mogą się zamieniać na koncertach - Tommy jest multiinstrumentalistą i potrafi grać na klawiszach, więc na pewno nie raz i nie dwa stanąłby za keyboardem, żebyśmy sobie popatrzyli na miotającego się Joakima.
Co Wy na to?