No, szczerze powiedziawszy, takie Kill`em All czy Ride bez Mustaine byłoby trochę mniej atrakcyjne. Genialne rify z Jumpa, Whiplash, Horsmen czy też mojego instrumentalnego monstrum - The Call of Ktulu po prostu nie miały by to "coś". Load i Reload nie zostało dobrze zrozumiane, trzeba się wczuć, wokal jak dla mnie, jest genialny, Liczne przeciągania, krzyki, po prostu coś z bardzo głęboko od serca. A co do basistów, może i zaboli to czułych fanów, no ale po części prawda, Cliff jest sławny po zginął tragicznie, o Nestedzie mało kto słyszyła. Historia z życia wzięta, puściłem dla znajomych teledysk I Disappear, stwierdziła, że to po prostu jest umalowany Hetfield. Ehkem. A Roberto, przepraszam. Roberto Agustín Miguel Santiago Samuel Trujillo Veracruz
Wygląda jak małpa, ma dziwne zachowanie. Newsted jak dla mnie był the best! Jeżeli kogoś uraziłem to naprawdę przepraszam
Co do Larsa, jest dobry bo umiał dobrze zastosować zmianę rytmu, liczne przejścia itp. takie riffy, ale na perkusje. Hammet z tego, że ma dużo wah-wah. Ale zalicza dużo wpadek na scenie. St. Anger byłoby niezłe, gdyby Lars i Bob Rock się nie zdecydowali grać na śmietnikach
Jedyny minus Larsa, w jego grze, że właśnie wyżej wspomniany album był nagrywany na siłę, sytuacją była podobna podczas nagrywania Dyears Eve, z Justice. W biografii "Enter night" czytamy, że miał trudności z tym. Nagrywał kawałkami, które na końcu zostało złożone do kupy. Dlaczego fragmentami? Bo się męczył, tak samo jak podczas jak tworzyli wydawnictwo z 2003 roku
Nie umie przestawić tego, co jest zapisane na krążku. A szkoda.