Skocz do zawartości


Ikona Witajcie!

Zapraszamy do rejestracji na naszym forum :) Pomocny będzie dla Was Przewodnik dla nowych użytkowników. Bawcie się dobrze!


Zdjęcie

IRON MAIDEN - 24.06.14, Poznań


149 odpowiedzi na ten temat

#141 Frodli

Frodli

    4ever online

  • Użytkownik
  • 325 postów
  • Skąd:Starachowice

Napisany 15 czerwca 2014 - 09:00

1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta

Polska wojna tu była tak!
A my śpiewamy pod publikę joł Warszawo Walcz!

#142 Basia

Basia
  • Użytkownik
  • 190 postów
  • Skąd:Warszawa/Pułtusk

Napisany 16 czerwca 2014 - 05:37

Czy ktoś ze zmotoryzowanych nie ma przypadkiem w aucie wolnego miejsca  w powrotnej drodze do Warszawy? 
 
1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta
12. Basia- płyta


#143 Morrigan

Morrigan

    Morrigan

  • Użytkownik
  • 151 postów
  • Skąd:Szczecin/Nadrensee

Napisany 17 czerwca 2014 - 06:14

1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta
12. Basia- płyta
13. Morrigan +Zorah - płyta


#144 Neither

Neither
  • Użytkownik
  • 1 598 postów
  • Skąd:Ostróda

Napisany 17 czerwca 2014 - 08:19

1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta
12. Basia- płyta
13. Morrigan +Zorah - płyta
14. Neither - Iron Ticket

Dodany obrazek


#145 eddiepoland

eddiepoland
  • Użytkownik
  • 8 postów

Napisany 17 czerwca 2014 - 05:12

Według najnowszych doniesień na dwóch ostatnich koncertach w Austrii i Bułgarii nie zagrali Wratchild - setlista została skrócona do 16 utworów.
 
1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta
12. Basia- płyta
13. Morrigan +Zorah - płyta
14. Neither - Iron Ticket
15. Eddie - Iron Ticket 


#146 MetalDoll

MetalDoll
  • Użytkownik
  • 3 postów
  • Skąd:Kozienice

Napisany 22 czerwca 2014 - 08:17

Ciekawe czy coś z tego wyjdzie: akcja SCREAM FOR WRATHCHILD.



#147 leśny

leśny
  • Użytkownik
  • 7 postów
  • Skąd:Szczecin

Napisany 23 czerwca 2014 - 09:15

 
1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta
12. Basia- płyta
13. Morrigan +Zorah - płyta
14. Neither - Iron Ticket
15. Eddie - Iron Ticket
16. Leśny - płyta


#148 Jimmy

Jimmy

    Twój stary

  • Użytkownik
  • 361 postów
  • Skąd:Chrząszczyżewoszyce

Napisany 23 czerwca 2014 - 09:58

1. MłodszaSiostra - GC
2. Pamelus - GC
3. Stoow - płyta
4. Fiona - płyta
5. IronMuffin - płyta
6. Cezar - płyta (Cała czwórka jedzie z  Wawy ciopągiem i jesteśmy na miejscu 15:20 - o ile będzie bez opóźnień)
7. Śniegu +1 - płyta
8. Gatida - GC
9. Lilly Lill  - płyta
10. Nina - IronTicket, czyli nie wiem gdzie wyląduję a przyjeżdżamy dopiero koło 17 samochodem
11. Frodli - płyta
12. Basia- płyta
13. Morrigan +Zorah - płyta
14. Neither - Iron Ticket
15. Eddie - Iron Ticket
16. Leśny - płyta
17. Szajba - płyta

 

Ciekawe czy coś z tego wyjdzie: akcja SCREAM FOR WRATHCHILD.

to samo co z Fear of the Dark w 2005 ;)



#149 Jimmy

Jimmy

    Twój stary

  • Użytkownik
  • 361 postów
  • Skąd:Chrząszczyżewoszyce

Napisany 24 czerwca 2014 - 11:04

SLAAAAAYER!

#150 Frodli

Frodli

    4ever online

  • Użytkownik
  • 325 postów
  • Skąd:Starachowice

Napisany 25 czerwca 2014 - 01:48

Dawno nie pisałem relacji z koncertu – mam nadzieję, że pióro mi nie zardzewiało i da się toto czytać :)

 

Supporty wypadły przyzwoicie – Ghost nie dał plamy, chociaż też niczym mnie nie zachwycił, a Slayer zagrał swoje i zszedł ze sceny. Szczerze mówiąc to spodziewałem się po nich większego czadu, ale przyszedłem na Iron Maiden, a nie Slayera – stąd też pewnie ich występowi nie towarzyszyły należyte emocje.

 

Około 20:55 ruszyło Doctor Doctor i już wiadomo było, że za chwilę zgodnie z planem, punktualnie o dziewiątej wieczorem zacznie grać Żelazna Dziewica. Szlagier UFO dobiegl końca, a na telebimach pojawił się filmik pękającej góry lodowej i towarzyszące mu dźwięki tegorocznego preludium – Rising Mercury. Półtorej minuty epickich, orkiestrowych dźwięków przeszło w jedno z najbardziej charakterystycznych intr w karierze Brytyjczyków:

 

Seven deadly sins / Seven ways to win / Seven holy paths to hell / And your trip begins
Seven downward slopes / Seven bloodied hopes / Seven are your burning fires /Seven your desires...

 

Napięcie narastało z każdą chwilą, odezwały się klawisze, chwilę później gitary i perkusja, za zestawem zasiadł Nicko witany krzykiem z 25 000 gardeł... Po czym na scenę wybiegła pozostała piątka muzyków i zaczęli grać ciąg dalszy Moonchild. Tłum oszalał, zaczął przeć do przodu, kołysać się na boki i podskakiwać, a mnie przypomniało się identyczne zachowanie publiczności z 2008 roku, kiedy to w podobnym młynie zgubiłem telefon komórkowy. Tym razem jednak taktycznie przesuwałem się coraz bardziej w prawo, dzięki czemu większość koncertu spędziłem między reżyserką a sceną w idealnych warunkach dźwiękowych. Bruce zaskoczył mnie formą – plotki o rosnącej z koncertu na koncert dyspozycji znalazły wczoraj pełne potwierdzenie.

 

Po pierwszym kawałku bez zbędnych ceregieli Bruce odliczył do trzech, tradycyjnie rozpoczynając tym Can I Play With Madness. Krótki, żywiołowy kawałek po patetycznym otwieraczu jeszcze mocniej nakręcił publikę, która uspokoiła się dopiero na początku następnego kawałka...

 

''...We want information...information...information... Who are you? The new number two. Who is number one? You are number six. I am not a number, I am a free man!''

 

Klasyczny wstęp oznajmił publiczności, że za chwilę rozpocznie się klasyk z trzeciego krążka, a mianowicie The Prisoner. Był to pierwszy z pięciu kawałków, które stanowiły odstępstwo od seta zagranego w 2008 roku w Warszawie. Przyznam, że nie przepadam za legendarnym bądź co bądź albumem "The Number of the Beast" i swojego ulubionego kawałka zeń, czyli "Hallowed Be Thy Name" słucham zazwyczaj w wersjach koncertowych, ale trzeci utwór w secie wypadł rewelacyjnie, zwłaszcza część instrumentalna. Tak to już jest z Iron Maiden, że można kręcić nosem na wersje studyjne, na setlistę, ale jak się już pójdzie na koncert to i tak zostanie się zmiecionym z powierzchni ziemi przez riffy, melodie i solówki grane zazwyczaj między drugą a trzecią zwrotką.

 

Po zakończeniu utworu jeszcze nie umilkły krzyki, gdy odezwał się riff 2 Minutes to Midnight. Zrobiło się jeszcze głośniej, co przy nieśmiertelnym klasyku nie powinno dziwić. Następnie Bruce uraczył publiczność najdłuższym i w sumie jedynym przemówieniem tego wieczora, wspominając poprzednią wizytę w Poznaniu, kręcenie filmu Behind the Iron Curtain i słynne wesele w nieistniejącej już Adrii, podczas którego zagrali młodej parze Smoke On the Water. Po tej przerwie ruszyli z epickim intrem do Revelations, podczas którego Janick zagrał pierwsze tego wieczora solo. Podczas całego koncertu odniosłem wrażenie, że na tej trasie gitarzysta o polskich korzeniach gra mniej solówek, niż na Somewhere Back in Time Tour – moim zdaniem z korzyścią na widowiska. Część solowa oczywiście wyborna i jedna z najlepszych, jakie w karierze stworzyli. Moim zdaniem bardzo dobra zamiana z Afraid To Shoot Strangers granym w 2012 i 2013 roku.

 

Gdy już umilkły ostatnie dźwięki kompozycji Bruce'a, tło sceny zmieniło się odsłaniając Eddiego biegnącego przed siebie z Union Jackiem trzymanym w rękach. Było to jednoznaczym sygnałem, iż za chwilę rozpocznie się szarża lekkiej brygady. Potężne wejście gitar i perkusji wspomożone krzykiem z tysięcy gardeł zainicjowało The Troopera, podczas którego Dickinson tradycyjnie wystąpił w mundurze kawalerzysty i z podziurawionym kulami, lekko przypalonym sztandarem Zjednoczonego Królestwa. Można trącić nosem, że grają ten kawałek na prawie każdej trasie – ten utwór jednak zdecydowanie na to zasługuje.

 

Gdy już kawałek rozpędzony niczym brytyjska jazda pod Bałakławą dobiegł końca, scenę spowiły cisza i mrok, a z głośników dobiegły złowieszcze słowa...

 

"Woe to you, oh Earth and Sea / For the Devil sends the beast with wrath / Because he knows the time is short / Let him who hath understanding reckon the number of the beast / For it is a human number. Its number is six hundred and sixty six."

 

Znowu publika nie zawiodła – zarówno podczas nagrania, jak i intra nuconego przez Bruce'a. W kulminacyjnym momencie na scenie wybuchły płomienie, a statyczna do tej pory dekoracja w końcu została czymś uatrakcyjniona – spod podestu wysunął się nadludzkich rozmiarów diabeł. Tak a scenografia towarzyszyć może tylko jednemu z najsłynniejszych kawałków Żelaznej Dziewicy – The Number of the Beast.

 

Po tych wszystkich klasycznych rarytasach, jakimi uraczył fanów zespół podczas pierwszych bez mała 45 minut koncertu nadszedł czas na pierwszy highlight wieczoru – Phantom of the Opera. Co tu dużo mówić, epickość tego utworu wykonywanego na żywo kompletnie przebija wersję studyjną, a także zdecydowaną większość dyskografii Iron Maiden. Riff grany na trzy gitary to ściana dźwięku wywołująca ciarki na plecach.

 

Pozostając w klimatach płyt nagranych z Clive'em za garami, zespół zaserwował publiczności Run to the Hills – moim zdaniem jedną ze słabszych propozycji w secie, ale po prostu jestem do tego kawałka uprzedzony i mnie nudzi. Nie przeszkodziło to jednak w klaskaniu, machaniu rękoma i wykrzykiwaniu tekstu utworu. Dodatkową trakcją utworu okazała się tym razem walka Janicka z czterometrowym Eddiem machającym szpadą i wykonującym obsceniczne gesty.

 

Następna pozycja to popis Adriana Smitha i jedyna kompozycja z Somewhere in Time w secie, czyli Wasted Years. Wspaniały utwór, wyśmienity refren i czapki z głów za solówkę, która swego czasu służyła mi za dzwonek w telefonie. Godzina koncertu minęła, zgasły światła, a na pośrodku sceny pojawił się ogromny Eddie wzorowany na sarkofagu z trasy promującej Powerslave – tym razem dzierżył on szklanę kulę z rozwijającym się wewnątrz dzieckiem. Po jego bokach stanęły dwie ogromne świece i tak rozpoczęło się jedno z magnum opus zespołu – Seventh Son of a Seventh Son. Bruce wyszedł na scenę w czarnym płaszczu, z demoniczną fryzurą i przypomniał publiczności jedno ze swoich najlepszych wykonań wokalnych w życiu – znając swoje obecne możliwości nie szarżował, ale i tak wypadł rewelacyjnie. Zwrotki i refren jednakże były jedynie wprowadzeniem, bo utwór charakteryzuje się najbardziej rozbudowaną partią instrumentalną spośród wszystkich kompozycji Iron Maiden. Nie będę się na ten demat zbytnio rozpisywał – był niebieski dym, masa płomieni, śmierć grająca na organach i fajerwerki strzelające do taktu. Aż ciężko mi w tym momencie zawyrokować, czy bardziej położył mnie na łopatki Siódmy Syn, czy Rime of the Ancient Mariner grane 6 lat temu.

 

Na pierwszych dziesięciu koncertach zespół raczył fanów Wrathchildem, po czym zaprzestał tego procederu, tak więc wczoraj zagrali jeden ze swoich największych przebojów, ukochany przez fanów Fear of the Dark. Kawałek-fenomen, bowiem od momentu premiery nie znika z kolejnych setlist podobnie, jak hymn zespołu Iron Maiden zagrany tuż po nim. Zespół pozwolił sobie na tę ekstrawagancję jedynie w 2005 roku rekonstruując trasę Piece of Mind. Zamykając zasadniczą część setu Dziewica odegrała wspomniany wyżej hymn, podczas któego raz jeszcze na scenie pojawił się Eddie – tym razem wzorowany na okładce siódmego albumu.

 

Zespół pożegnał się z publicznością, zniknął na kilka minut, a w tym czasie rozległ się głos samego Winstona Churchilla:

 

We shall go on to the end.
We shall fight in France
We shall fight over the seas and oceans.
We shall fight with growing confidence and growing strength in the air.
We shall defend our island whatever the cost may be
We shall fight on beaches, we shall fight on the landing grounds,
We shall fight in the fields and in the streets,
We shall fight on the hills.
We shall never surrender!

 

Tak oto rozpoczął się bis, a na pierwszy ogień poszło Aces High wykonane przez Bruce'a w starej, skórzanej czapce pilotce. Przesunięcie tego utworu na koniec koncertu to dobra decyzja zespołu – utwór jest bardzo wymagający wokalnie i zazwyczaj Dickinson wypadał w nim średnio, gdy grali go na samym początku. Drugim z bisów było wyczekiwane przeze mnie The Evil That Men Do. Jeden z moich ulubionych kawałków Ironów wypadł świetnie, ale byłem już zbyt wyczerpany, by należycie cieszyć się z faktu jego usłyszenia. Na koniec jeszcze szybki strzał w postaci Sanctuary z wygłupami Bruce'a i Janicka na koniec, po czym zespół definitywnie zszedł ze sceny... A po kilku minutach dających nadzieję na coś więcej usłyszeliśmy Always Look At The Bright Side of Life i zrozumieliśmy, że czas zbierać się do domu.

 

Setlista:

 

Doctor Doctor (UFO song)

Rising Mercury

1. Moonchild

2. Can I Play with Madness

3. The Prisoner

4. 2 Minutes to Midnight

5. Revelations

6. The Trooper

7. The Number of the Beast

8. Phantom of the Opera

9. Run to the Hills

10. Wasted Years

11. Seventh Son of a Seventh Son

12. Fear of the Dark

13. Iron Maiden

 

Encore:

Churchill's Speech

14. Aces High

15. The Evil That Men Do

16. Sanctuary

Always Look on the Bright Side of Life (Monty Python song)


Polska wojna tu była tak!
A my śpiewamy pod publikę joł Warszawo Walcz!




0 użytkowników czyta ten temat

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych użytkowników